Wielu internatom jak i samym pracownikom wspomnianej firmy mocno nie podobała się idea stworzenia specjalnej, ocenzurowanej wersji wyszukiwarki Google. Sam projekt budził wiele kontrowersji głównie ze względu na łamanie podstawowych praw człowieka oraz wspierania reżimowego rządu Państwa Środka. Wszystko wskazuje na to, że Google ubiło ten cały projekt
Wszystko za sprawą samych pracowników tej wielkiej korporacji. Zaczęli zadawać niewygodne pytania włodarzom firmy a ich protesty zostały podchwycone przez media. Przy okazji pracownicy wypytywali o projekt Maven a w głównej mierze o motto firmy „Don’t be evil”.
Pracownicy Google wystosowali nawet otwarty list do zarządu firmy. Zdecydowali się na ten krok gdyż od miesięcy nie dostawali odpowiedzi na inne pytania. W tym liście mocny jest szczególne ten fragment:
[…] pomogłoby to chińskiemu rządowi rozszerzyć już i tak już rozległe państwo inwigilacyjne, i zasygnalizowałoby, że Google jest gotów skapitulować wobec innych rządów, które chcą cenzurować Internet.
Kluczowy był konflikt pracowników i złamanie wewnętrznych procedur w Google dotyczących analizy danych wprowadzanych przez Internautów …
Inne źródła – Intercept – podają wprost, że miało dojść do konfliktu w samym zespole odpowiedzialnym za projekt Dragon Fly. Problemem był sposób w jaki firma zdobywała dane na podstawie których miało by się odbywać filtrowanie treści.
Wszystko poszło o serwis 265.com, który pełni funkcję strony domowej dla większości obywateli Chin – jest to m.in. katalog firm, serwuje informacje z kraju a nawet jest też wyszukiwarką. Problem w tym, że Google kupiło ten serwis w 2008 roku od chińskiego przedsiębiorcy, miliardera Cai Wenshenga.
I tutaj zaczynają się dziać ciekawe rzeczy. Wszystkie zapytania wprowadzane na stronie 265.com są przekierowywane do Baidu, które jest najpopularniejszą wyszukiwarką w Chinach i jednocześnie głównym konkurentem Google. Na potrzeby projektu Dragon Fly, Google miało zapisywać zapytania u siebie przed wykonaniem przekierowania do Baidu. Ten ruch miał dostarczyć potężną bazę danych do analizy. Co ciekawe nikt w Google o tym nie wiedział – to tylko pokazuje jak dużą swobodę mieli pracownicy firmy z Ameryki by osiągnąć cel.
Na podstawie zebranych danych udało się stworzyć prototyp wyszukiwarki, która potrafiła cenzurować informacje. Na podstawie zebranych danych z 265.com udało się zebrać najpopularniejsze hasła i nie tylko. Pozwoliło to też zebrać informacje o odwiedzanych stronach. Następnie za pomocą narzędzia o nazwie „BeaconTower” sprawdzali, które strony (np. Wikipedia) są blokowane przez rząd Chin (ten system nosi nazwę „Great Firewall”). Kolejny krok był już prosty, wystarczyło nanieść informacje o niechcianych stronach do projektu Dragon Fly i gotowe.
Tym wewnętrznym konfliktem miała być właśnie „nielegalna” analiza słów kluczowych z serwisu 265.com. Jak się okazuje, za taką analizę odpowiada specjalny zespół w firmie który decyduje jakie dane i w jakim stopniu mogą być przetwarzane przez algorytmy. Dostęp do danych został zablokowany i to zakończyło prace nad projektem Dragon Fly. Wcześniej próbowano jeszcze analizować zapytania do Google osób posługujących się językiem chińskim z takich krajów jak USA czy Malezja. Te informacje okazały się bezużyteczne i nie pomogły udoskonalić algorytmów.
Podejrzewam, że gdyby nie reporterzy The Intercept, to Google by nic z tego sobie nie zrobiło i kto wie, może dzisiaj byli by o krok od podboju chińskiego rynku. A tak, musieli szybko reagować i pokazać, że kierują się jakimiś zasadami a nie tylko chęcią zysku.