Kilka dni temu wylałem żale na klawiaturę motylkową w moim MacBooku Pro a dzisiaj trafiłem na wiadomość, która bardzo mocno mnie rozbawiła. Okazuje, że się Apple w dalszym ciągu nie umie rozwiązać problemów ze swoją klawiaturą.
Najnowsze MacBooki Pro 13- i 15-calowe są wyposażone w nową wersję klawiatury motylkowej trzeciej generacji (ta ze specjalną membraną). W tym roku Apple postanowiło ją ulepszyć poprzez użycie nowych materiałów do jej budowy. To dzięki tym „rewolucyjnym” zmianom klawiatura miała być odporna na problemy z dostającym się kurzem.
Okazuję się, że Apple nie jest pewne swoich rozwiązań i „profilaktycznie” objęło programem naprawczym najnowsze modele. Wiecie, nigdy nie wiadomo co może się stać :).
Jest to pierwsza taka sytuacja w której moloch z Cupertino obejmuje programem naprawczym sprzęt kilka dni po jego premierze. Dla mnie to trochę wtopa wizerunkowa i przyznanie się, że nie umie się rozwiązać problemu z klawiaturą motylkową.