Nie sądziłem, że jest jedna rzecz której Amerykanie bardzo zazdroszczą Europejczykom. Jest to system teleinformatyczny obsługujący wszelkiego rodzaju karty kredytowe i płatnicze. Nie tak dawno odwiedziłem Stany Zjednoczone i byłem w szoku jak bardzo zacofany jest ten kraj pod względem obsługi wszelkiej maści kart. W pewnym momencie nie wiedziałem czy mam się śmiać czy już płakać.
Aby pokazać Wam jak bardzo jest źle w USA przytoczę Wam kilka sytuacji które mnie się przytrafiły podczas płacenia kartą. Jeszcze tylko napomnę, że przed wyjazdem specjalnie założyłem sobie konto walutowe USD w moim banku i wyrobiłem sobie kartę debetową by płacić dolarami np. za przejazd Uberem z lotniska do hotelu.
Wszystkie przedstawione sytuacje były jak najbardziej prawdziwe. Wszystko wydarzyło się w stanie Utah, Salt Lake City i w okolicach.
Pasek magnetyczny rozwiązuje wszystkie problemy
Nie pamiętam już kiedy ostatni raz płaciłem w Polsce kartą poprzez przejechanie nią przez czytnik paska magnetycznego. Okazuje się, że taka forma transakcji jest najlepsza i najszybsza w USA.
W Ameryce dopiero teraz wprowadzają karty z czipem!
Jakież było moje zdziwienie gdy większość operacji kartą musiałem przeprowadzać poprzez „przejechanie” paskiem magnetycznym przez terminal. Zaledwie kilka transakcji przeprowadziłem wsuwając moją kartę czipem do czytnika. Nie wspominam już o płatnościach bezstykowych (np. paypass). Dla Amerykanów taka forma płatności to istny kosmos.
Najlepsze było to, jak wybraliśmy się grupką znajomych do centrum rozrywkowego (Park City) i był problem z kupnem dla nas biletów. Znajomy nie mógł zapłacić swoją kartą płatniczą metodą na pasek magnetyczny, a kart czipowych nie obsługiwali. Jak zostało to opłacone? Starsza pani po prostu spisała dane karty wraz z kodem zabezpieczającym i przyjęła płatność. Jeszcze dopytywała się głośno czy aby dobrze przeczytała ten poufny kod. MA-SA-KRA.
W Amerykańskich knajpach kelner zabiera Twoją kartę aby zapłacić rachunek!
To było największym szokiem dla mnie. Idziesz sobie do restauracji na jakieś dobre jedzenie a gdy przyjdzie do płacenia to możesz dostać białej gorączki, bo kelnerowi zostawiasz kartę by dokonał transakcji. A on wychodzi sobie z nią i za jakiś czas wraca uśmiechnięty.
W Europie, to kelner przychodzi z terminalem i Ty – jako klient – wiesz co opłacasz. W Ameryce nie wiesz czy kelner nie jest jakimś złodziejaszkiem i czy nie zeskanuje Ci karty i w wolnej chwili nie wyczyści Ci konta zakupami online gdy będzie się nudził.
Na Starym Kontynencie, a nawet w naszym kraju, takie coś jest nie do pomyślenia by ktoś obcy brał Twoją kartę i opłacał rachunek.
Takie historie to ja czytałem w książce „Haker” Pelsnera w której były opisywane najgłośniejsze przypadki kradzieży kart kredytowych i rozbijania grup przestępczych które handlowały kartami.
Nic tylko zatrudniać się jako kelner i skanować karty.
W Ameryce podają dane kart kredytowych przez telefon
Po doświadczeniach z amerykańskami restauracji myślałem, że już nic mnie nie zaskoczy. Myliłem się, i to bardzo.
W hotelu w którym przebywałem, całkiem przypadkowo trafiłem na gościa który coś zamawiał przez telefon. To co zrobił za chwilę bardzo mnie zaskoczyło. Mimo, że oprócz mnie były jeszcze dwie osoby w windzie, to on bez problemu podyktował z pamięci (SIC!) numer swojej karty, datę ważności i kod zabezpieczający! Jesteś w stanie zapamiętam numer swojej karty?! Widać, że ten Pan nie pierwszy raz to robił!
Żałowałem w tym momencie, że nie nagrałem tej rozmowy. Jak opowiadałem tą historię znajomym, to przecierali oczy ze zdumienia.
Słyszałem i czytałem różne opowieści na temat płatności kartą w USA, ale na prawdę nie spodziewałem się, że jest tam aż tak źle. Zastanawiam się czy podobnie jest w innych stanach.
Jak widzicie, Ameryka to prawdziwe eldorado dla złodziejaszków kart kredytowych? Tutaj zakupy kartą są banalnie proste. Wynika to główne z tego, że amerykańska infrastruktura jest bardzo stara i mocno zacofana. Wystarczy, że podasz przez telefon dane swojej karty i BOOM – transakcja zaakceptowana!
komentarze 3
W UK tez placi sie karta przez telefon, nawet dzwoniac do podrzednej pizzeri. Karty o ktorych pisze autor w artykule to karty kredytowe – wiec nie sa to „twoje” pieniadze, do tego karty kredytowe sa ubezpieczone i w przypadku kradziezy pieniadze dostaje sie spowrotem szybko i w 100% przypadkow.
Chodzi o to zeby bylo wygodnie, a to niestety oznacza zwiekszone ryzyko. Ryzyko to jednak biora na siebie banki, a Pan Smith moze spac spokojnie.
Z kolei w polsce mamy 30 roznych metod platnosci stworzonych przez banki, oraz wklepywanie 10 kodow zeby zamowic pizze. Chyba wole juz system USA.
No właśnie nie byłem pewny jakimi kartami na codzień posługują się Amerykanie. Jeżeli są to kredytowe – to będzie tak jak piszesz. Jeżeli debetowe (jak większość w PL), to już tak wesoło nie jest.
Warto przyjrzeć się drugiej stronie medalu: czy po takiej zaakceptowanej transakcji da się dotrzeć do osoby, która nielegalnie użyła kodów zabezpieczających nieswoją kartę?
Świetnym rozwiązaniem byłyby dotkliwe kary finansowe dla oszustów – na pewno służby wywiadowcze USA mają sposoby na wyśledzenie takich delikwentów, dlatego obciążenie kosztami śledztwa oraz bezwzględny zwrot skradzionych pieniędzy skutecznie odstraszyłyby potencjalnych złodziejaszków.