Autonomiczne samochody

Autonomiczne auto Ubera zabiło rowerzystkę na ulicy. No i co z tego?

Pinterest LinkedIn Tumblr

Media na całym świecie rozpisują się o wczorajszej tragedii jaka miała miejsce w Arizonie w USA. Jeden z autonomicznych samochodów Ubera (Volvo) śmiertelnie potrącił rowerzystkę. Jednocześnie pojawiają się stwierdzenia, że takie projekty powinny być wstrzymane.

OK. Zginęła osoba. Jest to smutna informacja. Nie rozumiem tylko dlaczego robi się z tego tak wielką aferę. Wypadki się zdarzają przecież. Samoloty spadają na ziemię, pociągi wjeżdżają w samochody na przejazdach. Rowerzyści i motocykliści też giną na ulicach. Piesi zresztą też.

Auto Ubera - Volvo - zaraz po wypadku. Na zdjęciu widać gdzie było uderzenie.
Auto Ubera – Volvo – zaraz po wypadku. Źródło: The Independent

W tym konkretnym przypadku media podłapały sam fakt, że człowieka zabiła nowa technologia – automoniczne auto. Amerykańskie media piszą, że ta kobieta przechodziła przez ulicę w miejscu, które nie było oznakowane, zaś kierowca samochodu który znajdował się w środku nie miał czasu na odpowiednią reakcję. Możliwe. Nie ma nagrania wideo więc trzeba czekać na wyniki śledztwa.

Prawda jest bardziej brutalna

Ten wypadek tylko usprawni autonomiczne samochody Ubera jak i innych producentów. Pamiętajcie, że te samochody działają dzięki różnego rodzaju algorytmom, nauczaniu maszynowemu itp. Wypadek jak ten pomoże zrozumieć co się stanie i bardzo możliwe, że kod oprogramowania odpowiedzialny za sterowanie autem zostanie poprawiony. Czasami trzeba tragedi by usprawnić jakiś wynalazek. Taka jest kolej rzeczy.

Druga sprawa jest taka, że gdyby ten wypadek był spowodowany zwykłym samochodem to po za lokalnymi mediami nikt by o tym nie pisał.

Od ponad 5 lat dzielę się swoją wiedzą na temat elektroniki użytkowej. Tworzę poradniki technologiczne rozwiązujące realne problemy napotykane podczas użytkowania sprzętu. Recenzuję elektronikę taką jak routery, audio, smartfony, laptopy itp.

komentarze 3

  1. Adrian Pakulski Odpowiedz

    Za śmierć spowodowaną przez robota de facto nikt nie ponosi odpowiedzialności. Skąd taka chryja w mediach i moim zdaniem zasadna. Tak działa nasz instynkt.

    I tak np. jeśli dochodzi do wypadku lotniczego, to pewnie kierował nim człowiek. Zakładamy jednocześnie, że zrobił co mógł, aby nie doprowadzić do śmierci pasażerów. A robot to robot.

    Mogą mu najwyżej spuścić powietrze z opon w ramach rewanżu społecznego. Taka kara.

    Nie jestem przeciwny inwestycji w tę technologię, ale też doskonale rozumiem frustrację opinii publicznej.

  2. Można by oznakować bardziej taki samochód, żeby zwracać na nie większą uwagę (choćby z ciekawości). Zrobić taką wielką poruszającą się kurę na kółkach. 😀

  3. Sądzę to tutaj można byłoby się zgłosić z pretensjami do producenta. W końcu on odpowiada za wady 😉

Skomentuj