Chiny robią wszystko, co tylko możliwe, aby zahamować rozprzestrzenianie się wyjątkowo groźnego koronawirusa. W walce z tą niebezpieczną epidemią wykorzystano trolli internetowych. Ich zadaniem jest cenzurowanie treści dotyczących wybuchu epidemii w Chinach. Trolle ograniczają dostęp do wiadomości i usuwają nieprzyjemne komentarze, które godzą w rząd chiński.
Skala epidemii w Chinach
Najnowsze dane wskazują, że ponad 2,4 tys. ludzi zmarło już z powodu obecności koronawirusa 2019-nCoV. Duża liczba (ponad 78 tys.) jest zakażona. Jednak, jak wskazują eksperci z Zachodu, liczba zarażonych z pewnością jest wyższa, ale Chiny manipulują danymi, by ten wynik zaniżyć i pokazać mniejszą skalę zagrożenia epidemią. Działania te mają na celu zmniejszenie paniki w kraju. Wciąż głośno jest o laboratorium biologicznym, znajdującym się w Wuhan, jako głównym sprawcy wywołania epidemii w Chinach.
Rząd wynajmuje trolli internetowych do walki z paniką na temat koronawirusa
W Internecie pełno informacji i teorii, obarczających winą rząd za wybuch epidemii koronawirusa. Władze chcą zbagatelizować i pomniejszyć rangę tego niebezpieczeństwa, stąd postawiły w gotowości do działania na rzecz rządu armię 1600 trolli internetowych, którzy czuwają całą dobę nad monitorowaniem treści internetowych i szybko reagują na komentarze, które mogą być szkodliwe dla władz chińskich. W ten sposób trolle wspierają rząd chiński. Zadaniem trolla jest pomniejszanie paniki na temat koronawirusa, krytyki władz i usuwanie nieprzyjemnych plotek, które mogą szkodzić rządzącym. Zatrudnieni cenzorzy obserwują nawet rozmowy pomiędzy internautami i włączają się do nich, przekazując pozytywne opinie na temat walki władz z epidemią.
No dobra, ale jak idzie tym trollom? Nad wyraz dobrze
Do tej pory trolle internetowe wykonały kawał „solidnej roboty” – wykryto 606 tys. szkodliwych opinii, usunięto 54 tys. plotek i w odwecie napisano 400 tys. komentarzy i 400 artykułów w ochronie rządu Chin, które „pozytywnie” kształtują opinię publiczną, zgodnie z polityką rządu.
To dzięki pracy trolli zniknęły z sieci informacje o lekarzu Li Wenlianga, który już pod koniec grudnia 2019 roku ostrzegał przed koronawirusem i zmarł w wyniku jego działania ponad miesiąc później (7 lutego 2020). Lecz na tym nie koniec, bo w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęło kilku dziennikarzy, których nagrania ostrzegały o niebezpieczeństwie w wyniku pojawienia się nowego koronawirusa. Wielu reporterów zagranicznych agencji musiało opuścić Wuhan z powodu wybuchu epidemii. Z kolei z Hubei zostali wydaleni zagraniczni dziennikarze. Pozostali tylko pracownicy działający i informujący w sposób zgodny z polityką rządu.
Działania władz chińskich są drastyczne i przesadne. Zapewne wynika to z obawy, że kryzys, jaki powstał w związku z epidemią koronawirusa, może być wykorzystany przez inne państwa. Taka sytuacja może być bardzo na rękę by niskim kosztem osłabić wewnętrzne Chin.